środa, 11 lipca 2012

Kłótnia z przybraną matką.






Na cmentarzysku słoni było zimno, a niebo szarawe. Hieny zobaczyły od razu Skazę.
,,Schowaj się." powiedziała hiena do Elaine. Nie miała nic do gadania.
Zobaczyła swojego tatę, który szedł w stronę hien. Szedł smutny i obojętny.
Nie mogła się powstrzymać i zaczęła wołać ,,Tato!".
Jednak Skaza nie zwrócił na to uwagi. Elaine musiała krzyknąć tak kilka razy aby lew ją zobaczył.
Widział brązowe lwiątko i się wrócił. Podchodził coraz bliżej i bliżej..
Usłyszał jakiś szelest i się obejrzał za siebie. Za nim nikogo nie było.
Kiedy spojrzał przed siebie nie było już tego lwiątka tylko hiena.
- Czy było tu małe brązowe lwiątko, które wyglądało jak moja córka?
- Nie... skądże Skazo cały czas tutaj byłam - skłamała hiena.
Więc Skaza zaczął objaśniać hieną plan na temat jeszcze nienarodzonego potomka Mufasy.
Powiedział o tym, że jak Sarabi zajdzie w ciąże z Mufasą wymyśli plan doskonały.
Tymczasem dał stadzie hien zebrę i poszedł na Lwią Ziemię iść się przespać.
Oczywiście Elaine miała kłopoty jej ,,mama" hiena zaczęła jej mówić, aby więcej się nie pokazywała.
-Słuchaj mnie mała, jeśli twój ojciec lub ktokolwiek z lwiej ziemi dowie się, że tutaj jesteś.
- To niby co z tego będzie? - powiedziała obrażonym i obojętnym głosem.
- Będziemy mieli kłopoty i ty też, zrozum. - hiena przytuliła do siebie Elaine, ale ta ją odepchnęła.
Ze łzami w oczach popatrzyła na Lwią Ziemię. Przekroczyła już jej granice.
Nikt jej nie zauważył, bo przyszła do innego stada.
Były tam trzy lwiątka Toto, Diathesis, Sourt. Postanowiła, że się im przedstawi.
- Jestem Elaine, a wy?
- Miło cie poznać, ja jestem Toto ten brązowy to Diathesis, a ten biały to Sourt, jesteśmy braćmi.
- Masz taką samą bliznę jak.. nieważne.. - powiedziała lwiczka do Sourta.
- Kto ma taką bliznę, myślałem, że jestem wyjątkowy. - odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- Nieważne.. macie rodzinę, tak? Ja nie mam rodziny..
Lwy od razu pobiegły do swojej mamy powiedzieć jej o tym.
Piękna Zuri matka lwiątek zgodziła się aby lwica zamieszkała z nimi w stadzie.
Zabawa z Toto, Sourtem, Diathesisem trwała do zachodu słońca.
Małej Elaine spodobał się miły lew, który miał na imię.... Toto!
Najbardziej brzydziła się Diathesisem kiedy dowiedziała się, że Sourt ma przez niego bliznę.
Była z nimi w stadzie przez jeden dzień i noc.
Do czasu aż nie przyszedł Mufasa. Sprawdzał jak tam drugie stado z lwiej ziemi.
,,Popatrz to nasz król. - powiedział Toto do Elaine, a ta zaczęła uciekać.
Co prawda Mufasa widział brązowe lwiątko uciekające w stronę cmentarzyska słoni.
Jednak nie spodziewał by się, że to Elaine więc nie zwracał na to uwagi.
Biedaczka postanowiła o tym, że znowu będzie na cmentarzysku słoni.
Chociaż jeszcze w planach miała mieszkać na Lwiej Ziemi.
Nie wiedziała do końca jeszcze jak to zrobi i w ogóle kiedy.
Przeprosiła swoją przybraną mamę hienę, która się o nią martwiła.
Obiecywała także, że już nie będzie uciekać z cmentarzyska słoni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak było takie imię u lwicy jak ,,Zuri" to przepraszam i mogę zmienić.
Nazwałam ją tak, bo Zuri w języku suahili to ,,piękna." :)

1 komentarz: