Zaproszenie na, prezentację Simby dostali wszyscy z Lwiej Ziemi. Nie każdy jednak poszedł.
Smutny Skaza, został w jaskini, a obok niego Zira. Pocieszała go.
Jednak on, nie zamierzał słuchać jej pocieszeń. Wiedział, że stracił szanse aby kiedyś zostać królem.
Więc Zira, wkurzyła się i poszła. Po drodze spotkała małego lewka.
Był przesłodki. Zira się do niego uśmiechnęła, a on się do niej wtulił.
Popatrzył na nią, smutnymi oczkami i powiedział, że się zgubił.
Zamiast mu pomóc, Zira postanowiła wykorzystać małe lwiątko.
Powiedziała mu, przekonująco że jest jego mamą.
Maluch uwierzył. Zaniosła go, do Skazy.
- Witaj Skazo.
- Co to za lwiątko?
- Nie chciałam ci mówić. Mam dziecko z Tojem.
- Kiedy to było? Z pół roku temu myślałaś, że go zabiłem.
- No tak, Skazo. Wiesz, wróciliśmy do siebie.
Wielu by, się domyślało, że Skaza odpędził Zire.
Biedaczka myślała, że Skaza jest zazdrosny.
Tymczasem zaliczyła gapę, bo Skaza znał jego matkę.
Kiedy Zira się dowiedziała zostawiło lwiątko same.
Za nim, to zrobiła zapytała się go o imię. Niewiele jeszcze potrafił mówić, ale powiedział Chumvi.
Po prezentacji, przyszedł Mufasa do Skazy.
Na początek, Zazu powiedział, że Mufasa do niego podąża. Skaza był głodny i chciał go zjeść.
- Skaza, wypluj go! - wszedł Mufasa i to powiedział.
- W samą porę najjaśniejszy panie. - powiedział Zazu, będący w pysku Skazy.
- Dlaczego nie widziałem cię na prezentacji Simby?
- To było dzisiaj? Jakże mi przykroooo, wyleciało mi z głowy. - powiedział obojętnie.
- Tak, jako członek królewskiej rodziny powinieneś wykazać się większą odpowiedzialnością i
być blisko tronu. - wtrącił się majordomus Zazu.
- Ten wypłosz, to mój syn i twój przyszły król.
- Zaczynam już ćwiczyć dyganie.
- Nie zwracaj się przeciwko mnie bracie!
- O nie, Mufaso to ty nie zwracaj się przeciwko mnie!
- Czy to wyzwanie? - Mufasa podbiegł bliżej Skazy.
- Jakże bym śmiał, w lwiej części obdarzono mnie rozumem. Lecz jeśli chodzi o siłę.. Nie zostałem
zbyt hojnie obdarzony. - powiedział ze smutkiem i pognał do Ziry.
Po drodze, zobaczył Simbe bawiącego się z Nalą. Skaza się przeraził.
Przecież w przyszłości mogliby wziąć ślub. Szybko oddzielił lwiątka.
Jednak po chwili zaczęły się bawić z Chumvim.
Minęło pół roku, a Simba przyszedł do Skazy. Zaczął się przechwalać, że będzie królem.
Nie przepadał za rozmowami z Simbą. W końcu wymyślił podstęp na pozbycie się go.
- Więc twój tata pokazał ci dzisiaj całe królestwo?
Co ci powiedział o tym ciemnym miejscu?
- Nic, zabronił mi tam chodzić.
- Ma absolutną rację! Tam chodzą tylko dzielne lwy.
- Jestem dzielny! Co tam jest?
- Daruj lecz nie mogę ci powiedzieć. Kieruję mną troska o dobro mojego ulubionego bratanka.
- Tym bardziej powinienem o ciebie dbać. Cmentarzysko Słoni to nie jest miejsce dla księcia.
Opsio! - Skaza udawał, że mu się to przez przypadek powiedziało.
- Aj, co ja powiedziałem! Zresztą i tak byś się kiedyś dowiedział.
Jesteś taki inteligentny, ale zrób coś dla mnie. Obiecaj, że nigdy tam nie pójdziesz.
To straszne miejsce. - Skaza nadal zachęcał Simbe do pójścia do hien.
Nikomu nie, mów o naszej tajemnicy.
W końcu, Simba poszedł. Plan Skazy nie zadziałał. Więc lew musiał się pozbyć też brata.
Gdyż to on, przeszkodził hieną. Wymyślił nowy, plan.
świetna notka :)
OdpowiedzUsuńświetne :) Masz talent .Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuń